Home
Krótka historia toastu
Gest angażujący wszystkie zmysły
Brzdęk stukających się kieliszków z winem to dźwięk, który zazwyczaj rozpoczyna wszelkie spotkania przy stole. Wznoszony toast jest symbolicznym gestem, któremu towarzyszą serdeczne życzenia zdrowia, powodzenia i miłości. Gest ten angażuje wszystkie zmysły, budzi poczucie wspólnoty i nikogo nie wyklucza. W wielu kulturach toastom towarzyszą słowa, które z powodzeniem mogłyby pretendować do miana gatunku literackiego.
Za zdrowie cesarza!
Tradycja wznoszenia toastów powstała już w starożytności. Historycy doszukują się początków toastu w rytuałach składania darów ofiarnych bogom. Ofiary składano zarówno z wina, jak i z krwi. Grecy i Rzymianie składali ofiary w postaci alkoholu również na ceremoniach pogrzebowych. Robili to, wspominając swoich przodków i wylewając część trunku na ziemię. Ponadto Rzymianie pili wino dla zdrowia i do tego stopnia wierzyli w uzdrawiającą moc wina, że senat wydał nakaz, aby wszyscy pili wino przy każdym posiłku za zdrowie cesarza Augusta. W greckiej mitologii toasty wznosił Bachus. Robili to też wikingowie, zarówno w czasie uczt, jak i podczas obrzędów religijnych.
Na odgonienie demonów
W średniowieczu toasty wznoszono, aby odegnać złe duchy. Służyły temu okrzyki przy toastach oraz dźwięk obijanych naczyń, który miał imitować bicie kościelnych dzwonów. Wino, które zostało przy tym rozlane na podłogę, miało stanowić daninę dla demonów, aby zostawiły ludzi w spokoju. Krążą również teorie, niepotwierdzone wprawdzie przez historyków, że kielichami stukano się z powodu nieufności. Wino nalane po brzegi w momencie stuknięcia przelewało się z kielicha do kielicha i dzięki temu pijący wiedzieli, że nie zostaną otruci.
Za zdrowie pięknych dam!
Samo słowo toast pochodzi z Anglii i oznacza grzankę z chleba. W XVI wieku istniał zwyczaj poprawiania smaku wina przez wrzucanie do niego kawałków przypalonego chleba, który wchłaniał zbyt dużą kwasowość i czynił je bardziej pijalnym. Chleb natomiast stawał się łatwiejszy do zjedzenia. O tym zwyczaju napomknął William Szekspir w komedii Wesołe kumoszki z Windsoru, kiedy Falstaff prosi: „Przynieś mi kwartę wina, a dorzuć grzankę". W XVIII wieku słowo toast zostało przeniesione na osobę, która była w ten sposób uhonorowana i mogła nosić miano „toastu miasta". Mogła nią zostać zarówno osoba uczestnicząca w pijaństwie, jak i nieobecna. Wznoszono toasty za osoby popularne w danej społeczności, w tym piękne kobiety. Zwyczaj ten stał się tak popularny, że powstała instytucja toastmasterów, czyli osób, które kontrolowały, czy toasty były sprawiedliwie rozdzielane i czy nikt nie został pominięty.
Osoby toastujące często wykazywały się dużą pomysłowością dla urozmaicenia honorów, tak więc toasty były czasem mieszane z ludzką krwią albo pito je z damskich pantofli zamiast z kieliszków. Wszechobecne pijaństwo doprowadziło do powstania ruchu antytoastowego. Ludwik XIV zabronił wznoszenia toastów na swoim dworze, a środowiska purytańskie zabroniły picia za czyjeś zdrowie. Powrót idei toastowania nastąpił dopiero na początku XIX wieku, za sprawą książki Thomasa Hughsa The Toastmasters Guide, w której opisano dokładnie etykietę i zasady obowiązujące w czasie spożywania alkoholu. Książka określała m. in. dopuszczalną liczbę wypitych kieliszków.
Za spotkanie!
Dzisiaj nie potrzebujemy już podręcznika, jak wznosić toasty, ale gest ten inaczej wygląda w różnych krajach. Prawdziwymi mistrzami toastów są dziś Gruzini, ciekawe zwyczaje obowiązują też w Korei i Japonii. Zupełnie inaczej stukamy się kieliszkami my, Polacy, a inaczej Francuzi. My patrzymy na kieliszki, uważając, aby nic się z nich przypadkiem nie wylało. Francuzi patrzą sobie w oczy, a patrzenie na kieliszek zamiast w oczy jest uznawane za faux pas. Najważniejsze jest jednak to, że toast to w dalszym ciągu atrybut bycia razem, cieszenia się swoim towarzystwem z szacunkiem i humorem. I o to w tym wszystkim chodzi!